Jak na typowego przedstawiciela swojego gatunku homo biurvus emailatus przystało, postanowiliśmy zacząć lajtowo i nie forsować się już od pierwszego dnia pobytu ;-), czyli kupiliśmy bilety na wyciąg, a jakże, żeby się nie przemęczyć za bardzo, a jakże, oczywiście w obie strony. A jakże!
Wjechaliśmy na Kopę.
Weszliśmy na Śnieżkę.
Dzień jeszcze młody ... Do zamknięcia kolejki długo... Postanowiliśmy pójść na czeską stronę na knedliczki.
Spod Śnieżki do Jelenki 45 min, prawie pod Sowią Przełęczą. Kto szedł ten wie, że "w tamtę" jest z górki.
Knedliczki z jahodami...
Nażarliśmy się jak dzikie świnie, rozmarzyli... i z przerażeniem stwierdzili, że za chwilę zjedzie ostatnie krzesełko! No to patataj!
I tu się zaczęło! Bo "w tę" jest całkiem ostro pod górkę!
No i tak gdzieś w połowie Czarnej Kopy, kiedy płuca prawie wypełniły się wodą, serce stwierdziło...że wysiada! Teraz! Tutaj!
-"No to leż se tutaj do zimy!" - swierdziłam - "przyjdzie słota, mróz i śnieg, odechce ci się, niewdzięczniku"!
Na dodatek na grzbiet zeszły chmury, w których zniknęło wszystko...i pomyślałam sobie, że tak chyba A na dodatek nad Czarny Grzbiet zeszły chmury, wszystko zniknęło w ciepłej i szarej mgle ... i naszła mnie myśl.... że chyba tak wygląda śmierć...
Chyba siłą inercji jedynie zdążyłam na ostatni gwizdek i obiecałam sobie, że nigdy więcej biegania na czas!
A już na pewno nie w górach i nie na urlopie!
Później już było tylko lepiej, jak się "rozchodziliśmy" tak zrobiliśmy prawie większość szlaków ( a
przynajmniej zaliczyliśmy wszystkie schroniska.
A do znajomego Pepiczka zaglądaliśmy jeszcze 2 razy. Łakomczuchy!
Pogoda dopisywała. Bardzo dziękuję za szczere życzenia i trzymanie kciuków. Pomogło!przynajmniej zaliczyliśmy wszystkie schroniska.
A do znajomego Pepiczka zaglądaliśmy jeszcze 2 razy. Łakomczuchy!
Kikutki schodziłam do kolan ale wróciłam pełna wrażeń i pięknych obrazów pod powiekami
oraz sporą kolekcją muchomorzastych.
Pielgrzymy
Samotnia (Mały Staw)
tu też byliśmy:
Zamek Czocha
Projekt Arado- Kamienna Góra
Zamek Książ
a po drodze zabrałam łaskawie swoje (leżące bezpańsko pod krzakiem, skruszałe już co nieco ) serce,
niech mu tam, ja tam pamiętliwa nie jestem!
pozdrowienia
Urzekło mnie:
PS. W międzyczasie nawiedziliśmy jeszcze Góry Sowie i Stołowe ale o tym w następnym odcinku...
Trzeba przyznać, że piękny urlop miałaś, bo i pogoda dopisała i piękne widoki wkoło. Oj zazdroszczę takiego urlopu, ale nie złośliwie :) Też byłam w tych okolicach i wiem jak tam cudnie jest :)
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka a do tego te knedliczki i ta stara kur......:)
OdpowiedzUsuńnie mieszałam!... żeby nie było... ;-)))
UsuńWidoki dech zapierają nawet tu, a co dopiero tam :-)
OdpowiedzUsuńoj zapierały! dosłownie ;-)))
UsuńAle miałaś cudowny urlop! Tyle ciekawych miejs zwiedziłaś. Zdjęcia cudne, aż miło popatrzeć:)
OdpowiedzUsuńAle wyprawa! tylko pozazdrościć to się nazywają wspomnienia z wakacji :)
OdpowiedzUsuńfajnie , że tyle fotek dałaś , bo dzięki temu mogłam poczuć ten górski klimat!
Widzisz, trzeba było zabrać tę miotłę, a nie wypluwać płuca i obciążać serce i w dodatku po knedliczkach :-)
OdpowiedzUsuńW ubiegłym roku, nie włączyłam turbodoładowania i spóźniłam się na zamek Czocha, czego bardzo żałuję a Tobie zazdroszczę :-)
Dzięki za relację z wyprawy :-). Czekam na Stołowe :-)
ja durna, że durna nawet patyków zapomniałam!
Usuńzeby nie zapasowe u gospodarza chyba bym tam zdechła!
ale jak ja mogłam miotły zabyć to dla mnie rzecz niepojeta. urok jaki , czy co...;-D
Humor Cię nie opuścił , a to najważniejsze! wypoczęta i gotowa do nowych wyzwań?
OdpowiedzUsuńPiękne fotki i fajniasta relacja! Dziękuję i pozdrawiam! aaaa dodam jeszcze, że brakowało mi Twoich wpisów!!!!
dziękobardzuję :-)
UsuńI tak ma być!! Niezapomniane wakacje :D Mmmmm knedliczki :D ja to na rowerze mogę pojechać bo mieszkam przy granicy :P
OdpowiedzUsuńszczęściara!
UsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńKontakt do mnie jest już dostępny na moim profilu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jadąc w góry na przyszłość musisz brać ze sobą Viagrę, ona zwieksza wydolność płuc w rozrzedzonym powietrzu he he he :-)))))
OdpowiedzUsuńaj.....przypomniałaś mi jak tam pięknie:) uwielbiam
OdpowiedzUsuńOj cudne widoki. Najchętniej to zwinęłabym manatki i udała się w takie miejsce :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia z wycieczki, wszystko bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńBo ja to jakaś roztrzepana przegapiłam ten odcinek sprawozdania wakacyjnego ;) Znów muszę napisać - byłam, widziałam, wszystko powyżej i ubóstwiam ;) Śnieżkę pokonałam w różnych kierunkach i tylko pieszo ;) Do knedliczek ślinotoku dostałam, tak wieczorem człowiekowi na diecie takie cuda pokazywać :P
OdpowiedzUsuńCóż za wakacje :D Mnie w górach nie było już bardzo długo, ale i daleko mi do nich :) Widoki i pogoda do pozazdroszczenia, cudnie że udało Ci się tak późno jeszcze błękitne niebo złapać :D
OdpowiedzUsuńPiękne widoki! Zawsze robiły na mnie duże wrażenie :)
OdpowiedzUsuń