Oczywiście z wytrychem.
Wytrychem okazała się nasza blogowa koleżanka Ola, która w ramach wakacji nawiedziła stolicę i zadomowiła się u mojej sąsiadki Justynki.
I już wiadomo było jak spędzimy cały weekend! ;)
Więc.... co trzy głowy to nie jedna ....
Zadaną kokardkę znalazłyśmy na ogonie słonia, w myśl słynnej piosenki https://www.youtube.com/watch?v=6-LrJfXpKV4
gdyby ktoś nie dopatrzył kokardki...;)
pozostałe słoniki Justynki i Oli możecie zobaczyć tutaj: KlimJu
Tą samą techniką popełniłam jeszcze jedną kartkę z kokardką :)
(tutaj w towarzystwie frywolitkowej gwiazdki wykonanej przez Olę)
Inspiracja słoniowa z Pinteresta TUTAJ.
Ilość powstałych w ten weekend robótek przyprawia o zawrót głowy!
Prym wiodła tym razem frywolitka
To głównie dokonania Justynki i Oli
Moja robótka to ta nie dokończona.
Niestety nadal jestem głąbem matematycznym ;) Zawsze mówiłam moim nauczycielom matematyki, że ja ten mur to mogę zbudować własnymi rękami, niech mi tylko ktoś policzy te cegły!
Ogarnięcie równania matematycznego, które stworzyła Ola do tego "warszawskiego " wzoru kolczyków okazało się być nie lada wyzwaniem! Na szczęście umiejętności rysowania Bozia nie poskąpiła, więc jak już po kolejnych cierpliwych korepetycjach Oli i Justynki zaświeciła mi lampka, rozrysowałam sobie co i jak i jakoś poszło :)
Niby równanie matematyczne to tez rodzaj obrazka....ale cyferki niestety do nie nie "mówią"
Z tego powodu nie gram w totka ;p
Dzięki niezwykłej gościnności Justynki, u której zatrzymała się Ola mogłyśmy po raz kolejny się spotkać i spędzić niezwykły weekend pełen pozytywnych wibracji <3
To dzięki naszym pasjom, którym dajemy upust na naszych blogach, mogłyśmy się poznać i w efekcie spotkać.
Dlatego zawsze powtarzam, że warto mieć hobby.
Jakiekolwiek
Bo to nas łączy z ludźmi tak samo pozytywnie zakręconymi. A tymi warto się otaczać.
Warto szukać tego co nas łączy.
Ponad podziałami!
Dziewczyny bardzo wam dziękuję za te cudne spotkania ogródkowe.
Podładowałam trochę bateryjki.
Ba! Nawet na tę okoliczność odkurzyłam moje prawo jazdy, i "z drogi śledzie bo Dorota jedzie"! :)))
Bo Justynka wprawdzie blisko mieszka ale komunikacja miejska słabo tam operuje.
Krzywo, bo krzywo ale na podjeździe Justynki bezkolizyjnie zaparkowałam i cała również do domu wróciłam. Nawet parkowanie na moim mikroskopijnym miejscu parkingowym się powiodło idealnie jak pod linijkę! ;))))
***
Tymczasem na naszym RODos
Cudu gospodarczego nie zdziałaliśmy ale wyrosło parę pomidorów i cukinii.Co jest i tak pewnym cudem właśnie, bo się okazało, że mamy niezwykle zasadową ziemię, prawie 8! I zasadniczo wtakiej glebie nic nie ma prawa urosnąć.
Czeka nas żmudna praca ( i wydatki) z zakwaszaniem gleby
.
Całości działki jeszcze długo nie pokażę bo nadal kojarzy się to ze stanem mocno surowym. ;)
Ale intensywnie nad tym pracujemy i może już w przyszłym roku będzie wygospodarowane miejsce na kociołek. Oczywiście w wersji warzywnej. Bo już jakiś czas temu postanowiliśmy nie jeść mięsa.
No dobra.... dla gości zrobimy wyjątek i rzucimy "wkładkę" do kotła ;)
***
Uroczy słonik i piękna bombka :-)
OdpowiedzUsuńZbiory jakieś są, z roku na rok będą lepsze :-)
Pamiętam te początki działkowe i te wydatki ;-)
Potwierdzam i podpisuję się pod każdym słowem Dorotki :-) Tak było, cudownie, wspaniale i bardzo twórczo. I nie ważne co i ile kto zrobił, tylko liczy się to Wspaniałe Towarzystwo :-) Bardzo dziękuję Dorotko, że znalazłaś czas, aby do nas dołączyć oraz za wszystkie Twoje dary i nie tylko działkowe. A zapewniam Was, że pasztet z domowej cukinii, czy krem z pomidorów były wyborne :-) przepyszne :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam zawsze, drogę znasz, nawet tę samochodową :-) Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia :-)
Słonik wygląda prześlicznie, jest cudowny! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDorotko jestem w szoku.. już dawno tak długiego posta u Ciebie nie czytałam :-) Widać z Tego, że spotkanie było bardzo udane bo owoce są cudne, aczkolwiek najbardziej mi się spodobała Twoja qillingowa bombka jest extra!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za udział w zabawie
Cuda stworzyłyście! Słonik, bombeczka i kokardki urocze :) A frywolitki przepiękne :)
OdpowiedzUsuńYou always post fun variety of items I love the tatting and beading and beautiful vegetables and love paper Art cards too! hug from Carollyn!
OdpowiedzUsuńPiękne i owocne spotkanie, świetnie przez ciebie udokumentowane. Dzięki Wam na paseczki ochoty nabrałam a frywolne wytwory niezmiennie podziwiam , tylko podziwiam, bo supłanie tak na mnie działa, jak cyferki na Ciebie. Całe szczęście, że matury z tych supełków zdawać nie trzeba było.Ziemię zakwaszaj, niech Twoje RODOS pięknieje i obfite plony przynosi. Mięsnej wkładki mieć nie muszę.
OdpowiedzUsuńŚwietne spotkanie i efekty spotkania imponujące :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta Twoje wpisy :) A prace cudowne :)
OdpowiedzUsuńAle się uwinęłaś z tym słonikiem, chyba miałaś dużo dobrej energii i nawet wiem skąd. Bombka też cudna w swojej prostocie no i kokardkowa;-)
OdpowiedzUsuńA ja to nie wiem jakie mam PH w gruncie ale ogórki rosną jak zwariowane dalej:-)
Tęsknię za tymi naszymi warsztatami bardzo i za tarasem u Justynki, no i mój pasztecik nie był taki dobry jak Twój, może to z powodu tego ph;-)
A to równanie z plusami to Justynka napisała, nie mam z tym nic wspólnego poza tym co w uszach miałam.
Buziaki:-)
Udane spotkanie, karteczki z zawijaskami są cudne, a frywolitki pięknie poplątane :)
OdpowiedzUsuńDziałkowe specjały też się prezentują dorodnie :) Pozdrawiam cieplutko :)
Ten słonik jest rewelacyjny, pamiętam tą piosenkę, jedną z niewielu jakie potrafiła w miarę czysto zaśpiewać :) :)
OdpowiedzUsuńśliczny słonik
OdpowiedzUsuńPiękne karteczki - słonik jest boski! Ale i kolczyki są urocze :)
OdpowiedzUsuńCzas tak szybko goni, że nawet nie spostrzegłam, że to juz kolejny weekend się zbliża, a ja mam straszne "tyły" w odwiedzinach blogowych z powodu oczywistych. Zakręciłam się okropnie , quillingowo, literkowo. Podziwiam Wasze cudownie spędzone , tworczo spotkanie. Zachwycające kolczyki zrobiłyście , kokardki na kartkach ze słonikiem i bombką są świetne. Jestem z was dumna, ze tak sprawnie przyklejacie te cienkie paseczki. Podziwiam Twoje plony działkowe i pasję ogrodniczą. Pozdrawiam cieplutko i miłego weekendu
OdpowiedzUsuńŁo matko , ale esej. Dorotko cuda się zdarzają i na zasadowej ziemi czasem cosik wyrośnie. Zazdraszczam spotkania, które tak na ciebie pozytywnie podziałało. Kartka słonikowa fantastyczna, a frywolne prace... wow. U mnie w końcu po urlopowych rozjazdach i niestety czas wrócić na ziemię. Zatęskniłam za blogiem i robótkowaniem, znaczy się wypoczęłam. Buziaki zostawiam i uściski.
OdpowiedzUsuńSuper słonik.
OdpowiedzUsuńSkoro są plony to jest i potencjał :) Trzymam kciuki za Twój wymarzony ogródek.
OdpowiedzUsuńFrywolitka to dla mnie tajemnica dlatego podziwiam wszystkie prace bezkrytycznie i bardzo mi się podobają. A słonik wymiata! Miłego weekendu Dorotko.
Wspaniałe są takie spotkania! Efekty już podziwiałam u dziewczyn.
OdpowiedzUsuńCo do ogródka to wiadomo, bez pracy nie ma efektów, ale najważniejsze że pierwsze plony zebrane.
Miłego dnia Dorotko:)