Otóż, nasze bractwo blogowe ( Ania, Hania, Danusia, Justynka, Ela, Ola, Marysia) kolejne już spotkanie, tym razem na południu Polski uskutecznić postanowiło.
Z rana radośnie zasiadłyśmy z Justynką w szybkomknącym pociągu, z naszymi robótkami radośnie się rozłożywszy ... i już w Łodzi nasza radosna podróż się zakończyła... awarią!
Bo "ciężka maszyna zziajana zdyszana..." wzięła i zdechła na zapomnianej przez wszystkich maleńkiej stacyjce stanąwszy.
Opisać tego co się później działo nie sposób!
Istny festiwal dezinformacji i braku kompetencji PKP pośród bezwładnie biegającego tłumu
o mało nas o zawał nie przyprawił ( kilka razy) szczególnie, że stację dalej czekała na nas równie zdenerwowana Ela.
W każdym bądź razie, kiedy my jeździłyśmy bez sensu po Łodzi kolejnymi pociągami i zwiedzały kolejne stacje usiłując po drodze Elę przejąć, w międzyczasie nasz szybkomknący pociąg został naprawiony i "zziajany, zdyszany..." pomknął ku swemu przeznaczeniu (bez nas oczywiście ) a my wylądowałyśmy w Koluszkach...
Jedyny plus w tej całej historii jest taki, że z tych Koluszek nieszczęsnych jechałyśmy 1-szą klasą,
ale to tylko dlatego, że byłyśmy nieugięte w rozmowie z kierownikiem pociągu, który nam na
5-cio godzinną podróż początkowo jedynie podłogę w korytarzu oferował.
***
Miasto krasnali wiosenną pogodą nas powitało co trochę skołatane nerwy ukoiłoa radosne powitanie z niecierpliwie oczekującymi na dworcu koleżankami
resztki "chmur" z głowy przegoniło!
***
Po czy gromadnie udałyśmy się do apartamentów gdzie oczywiście najważniejszym i nieodzownym elementem każdego naszego blogowego spotkania jest
stół!
Tu się wszystko dzieje! :) Warsztatom nie było końca!
A co się działo to skrupulatnie wyliczyła Ania:
** Urodziny Danusi
** Prezenty od Wszystkich dla Wszystkich
** Warsztaty z haftu krzyżykowego pod czujnym okiem Marysi
** Warsztaty z techniki pergamano pod czujnym okiem Eli
** Warsztaty szydełkowe pod czujnym okiem Justynki
** Warsztaty z quillingu pod czujnym okiem naszego gościa specjalnego - Mistrzyni quillingu w Polsce
Ale też i nocny spacer trzeba było uskutecznić bo miasto studentów nigdy nie zasypia
Ostrów Tumski nocą zobaczyć i ciekawych historii o tym miejscu od przemiłego tubylca wysłuchać
Panoramę Racławicką koniecznie zanawiedzić
z krasnalami koniecznie się przywitać
rejsem po Odrze się podelektować
Niestety kiedy jest przyjemnie czas wartko płynie, więc
Obowiązkowy "rozchodniaczek" na koniec
Spacer po rynku
i dworcowe rozstania
w niecierpliwym oczekiwaniu na kolejne spotkanie, pozostając
a to za 200 dni dopiero! Oj będzie się dłużyć...
***
Postscriptum
Tych pozytywnych fluidów i emocji towarzyszących naszym kolejnym blogowym spotkaniom słowami opisać się nie daje.
Tyle osób, tak różnych, zjednoczonych pod wspólną egidą...
Patrzę na tę naszą "Grupę pod Wezwaniem" i myślę sobie, że jest jeszcze nadzieja dla tego świata :)
Postscriptum 2
Specjalne podziękowania dla Oli (córci naszej Anulki), która mieszka we Wrocławiu, będąc z miastem zaznajomiona uprzejmie za przewodnika nam robiła i grupę przez cały weekend pilotowała.
A jeszcze specjalnie na nasze spotkanie pyszne ciasto upiekła.
Ale miałyście ekstra. Tyle kreatywnych osób w jednym miejscu.
OdpowiedzUsuńAle miałyście wyśmienicie ... aż żałuję, że mnie tam nie było. :)
OdpowiedzUsuńPięknie pokazane i opisane "COŚ" co tak naprawdę opisać się nie da, bo to trzeba przeżyć i z tego się najbardziej cieszę, że i ja tam byłam "miód i wino piłam" Dzięki Sąsiadko za wspaniałe Towarzystwo i wsparcie w różnych momentach (ach te Koluszki :-) Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia za krócej niż 200 dni, na sąsiedzkich warsztatach :-)
OdpowiedzUsuńDorotko było cudnie, radośnie, twórczo, jednym słowem odlot totalny. Dziękuję za dziękuję w imieniu swoim i córci. Oby czas szybko nam zleciał do następnego spotkania.
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Cudownie się rozkręcacie :-)
OdpowiedzUsuńAch, jakie rewelacyjne spotkanie:) Aż Wam troszkę zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ciebie czytać :) Ale miałyście fajnie. A ja miasto krasnali nawiedzę w poniedziałek :)
OdpowiedzUsuńMam pomysł, następny zlot w Koluszkach, ja nigdy nie byłam :-D
OdpowiedzUsuńDzięki Dorotko za spotkanie, twórcze, radosne i pełne dobrej energii. Jest nadzieja dla tego świata, przynajmniej tego małego, naszego, tylko musimy ją dozować bo cholernie długo będziemy czekać na nową dostawę;-) Buziaki:-)
W Koluszkach jak widać całkiem niezły popas był, ale dzięki mocom wszelakim, Manhattan zdobyty został, ku radości nas wszystkich. Relacja w stylu krótko i na temat, do tamtych dni moje myśli posłała, nadzieję na rychłe spotkanie budząc.
OdpowiedzUsuńOj te Koluszki i nasze pogaduszki,Co tu dużo mówić,takie opóźnienia i przygody wspomina się po czasie również miło i z uśmiechem na twarzy .Miejmy nadzieję ,że nasz kolejny wypad będzie również tak udany a kolej sprosta naszym wymaganiom.
OdpowiedzUsuńDzięki Dorcia za wszystko,buziaki
Wspaniałe spotkanie :)
OdpowiedzUsuńWroclove - po prosru! Byłam w październiku i będę wracać, gdy tylko czas pozwoli. Kocham to miasto :-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe spotkanie miałyście. Pozdrawiam wszystkich zakochanych we Wrocławiu :-)))
Cudowne macie spotkania w cudownym towarzystwie i bardzo twórczo spędzone :)
OdpowiedzUsuń