taki przygnieciony natłokiem spraw...
Jechał przez wielkie miasto.... strwożony i markotny
przytłoczony ogromem spraw
dopiero na peryferiach wielkiego miasta ciekawość zwyciężyła, zaczął się rozglądać
Podziwiałam, takie niebieskie dzyndzelki u Hani, i chyba zbyt intensywnie się zachwycałam,
bo Hania (fotoogrod.blogspot.com) obiecała że wyśle...:-)
Ja się garstki ziarenek spodziewałam a ta szalona kobieta pół ogródka wykopała!
Dzyndzelek na razie trafił do rodziny zastępczej.
Musi wytrzymać do wiosny
( No wiem... trochę tu zaniedbane....ale za to jaka dzielnica! ;-D )
Później może dostać rezydenturę w ogródku Naszej Babci. A jak mu się spodoba dzielnica i zechce się rozmnożyć...to jego dzieci pojadą na "kolonie" do Naszej Babci ;-)
Dziękuję Haniu!
Wielkąś mi radość uczyniła na rabatce mojej. :-)
***
"nadzór"
rozwydrzone te "latacze", wystarczy na chwilę postawić torbę z zakupami...
raz dwa ci remanent zrobią!
zastanaawiaja mnie te dwa... we " frakach".... ;-D
No to dzyndzelek powojażował po świecie...Oby ładnie rósł po tylu przygodach:)
OdpowiedzUsuńDzyndzelek wygląda bardzo egzotycznie :) intrygujące..
OdpowiedzUsuńci dwaj we frakach wyglądają jak strażnicy pilnujący więźniów (kaczki), którzy pracują na zewnątrz:D
OdpowiedzUsuńa dzyndzelek fajny, gdy zakwitnie będzie przyciągał motyle i "polskie koliberki" ;)
Haha, tak samo sobie pomyślałam o tych strażnikach :D
Usuńznam! Fruczak Gołąbek :D
Usuńmam z nim filmik, łudząco podobny do koliberka, ale nie tak kolorowy :-)
Ubawiłam się czytając o dzyndzelku :)
OdpowiedzUsuńJesteś niemożliwa, czytałam jak najlepszą powieść komediową, co prawda w lekko skróconej wersji, ale śmiechu było co niemiara :) Już mnie koleżanka uprzedziła, ci dwaj to ochroniarze :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Nie, zmieniam zdanie, to Straż Miejska, zaraz będą wypisywać mandat !
Usuńto mogą być ich wysłannicy, bo straż miejska skutecznie oduczyła ludzi parkowania na tej uliczce zarabiając tutaj sporo kasy ;-D
UsuńA cóż to za dzyndzelek przeuroczy? Dorcia może Ty byś jakaś książkę napisała?
OdpowiedzUsuńA Ty wiesz, że u mnie wróble wpierniczyły pół serca z papierowej wikliny co sobie wisiało na balkonie? ! Ja w szoku jestem, bo przecież lakierobejca było pomalowane. A jak zabrałam to w zemście zapaskudziły mi krzesło :/ ach jo...
Aj tam! Ochroniarze to ci z zielonymi głowami. Ci we frakach czekają aż zielonogłowi spuszczą swoje kobiety z oczu a wtedy... zrobią z damami sweet-focie na facebooka!!!
OdpowiedzUsuńJa myślę, że Ci dwaj to ptacy w czerni. Dzyndzelek dojechał w niezłej formie. Na młode będziesz jednak musiała poczekać do wiosny.
OdpowiedzUsuńPopieram koleżanki, powinnaś napisać książkę albo wydać jakiś "Pamiętnik Dorotki". Jakby co to ja chętnie kupię. Buziaki.
Ciekawy ten twój dzyndzelek i w ogóle co z niego wyrośnie? Zdjęcie kaczek super myślę, że ta ochrona ma je pod kontrolą, żeby za bardzo się nie rozbestwiły:) pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńA dzyndzelek to hermafrodyta, że mu tak samemu każesz się rozmnażać? ;-) Ptaki- rewelka....Buziaki!
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz :)) wycisnąć z życia jak z cytryny :)) fantastyczny opis :))
OdpowiedzUsuńTe dwa we frakach wyglądają mi na jakichś tajniaków . Fajna opowieść o dzyndzelku. To chyba przedstawiciel ostów ozdobnych ? Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńA ja w dalszym ciągu nie wiem, co to za dzyndzelek? Że jakiś kwiat, to widać;) No i napisałaś;) A dzyndzelek, to taka nazwa? Buziaki;)
OdpowiedzUsuńTen dzyndzelek, widzę, sporo już doświadczeń zebrał, a wiele jeszcze przed nim :) Powodzenia dzyndzelku :)
OdpowiedzUsuńDzyndzelek (czyt. przegorzan kulisty) będzie cieszył Twoje oczęta, a i pięknie wyglądał w dekoracjach. Ostatnia fota rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorotko:)
Dorotka czytałam o dzyndzelku z wielkim zainteresowanie, szkoda że tak mało:D
OdpowiedzUsuńale nadzór bije wszystko:D we frakach !!
trzymam kciuki za dzyndzelka i jego potomstwo
Te dwa we frakach to takie belfry pilnujące szkolnej gawiedzi ;) dzyndzelek niezwykle ciekawy ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawa roślinka ten Twój dzyndzelek :)
OdpowiedzUsuńFajny dzyndzelek...co to?
OdpowiedzUsuńUbawiłam się opowieścią :)
I mnie zawsze te dzyndzelki zachwycają. Twój przeżył przygodę życia - oby się zadomowił w nowym miejscu bez problemu.
OdpowiedzUsuńA ta kacza ferajna to ma takie zapędy...
Oj bidulek, to się namęczył, ale chociaż kawał świata zobaczył :))) Niech Ci zdrowo rośnie :)))
OdpowiedzUsuń:)) Uroczy dzyndzelek, niech rośnie zdrowo i się dobrze mnoży, może i ja wtedy coś zaadoptuję z przychówku skoro te dzyndzelki takie światowe i chętne do podróżowania:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:):) podobne ususzone u mojej mamy w wazonie na podłodze stoją :):):) świetnie się suszą :)
OdpowiedzUsuńAle jednak dojechał...ten dzyndzelek ,mam nie przyzwoite skojarzenia :):):)
OdpowiedzUsuńMasz super dzyndzelka. Chętnie bym zaprosiła do siebie takiego malucha:)
OdpowiedzUsuńUściski!:))
trzymam kciuki za dalszy rozrost dzyndzelka. Ku chwale i radości.
OdpowiedzUsuńHaha przypomniał mi się film "Moja macocha jest kosmitką" i oko wystające z torebki hihi.
OdpowiedzUsuńJak patrzę na kaczuszki, to odnoszę wrażenie jakby były w więzieniu na wybiegu, a ci w "mundurach", to strażnicy ;).
Zawsze znajdzie się ktoś kto nadzoruje:):):)
OdpowiedzUsuńNadzór rewelacyjny, a dzyndzelek bardzo ładny - niech dobrze rośnie.
OdpowiedzUsuń