15 września 2015

Meteorolog to najbardziej zakłamany zawód świata!

I na dodatek nie ponosi z tego tytułu konsekwencji ;-D
Czyli: miało być tak pięknie! ( a wyszło jak zawsze)

Ale po kolei. ( Nie mylić z PKP!)

Krasnale.....że niby dzieci niańczą ...koniom grzywy plotą...
Znalazłam parę w "mieście krasnali".
                         

Ale nie dały się namówić żeby ze mną pojechać i dopomóc!
Zajmowały się swoimi dziwnymi sprawami...

Niektóre nawet nie zaszczyciły mnie spojrzeniem
A jeden chciał się tylko przytulać!

A dwóm takim gamoniom wręcz trzeba było pomagać, bo sami nie wiedzieli w którą stronę tę kulkę mają pchać!

Wprawdzie nocą miasto wygląda urokliwie

ale w dzień... pajęczyny z kątów wyłażą! ;-P,              a żaby plują ludziom do hamburgerów! ;-D

Za to doczłapałam się jakoś po te mityczne wrocławskie lody, o których córa mi opowiada już od roku.
Nie powiem...warto było postać w tej kolejce jak za PRL-u  ;-D

Pogoda słaba...więc pojechaliśmy dalej.
Za pobliską granicę.
Bratać się z miłośnikami dwóch kółek zza Łaby :-)


 przywitano nas knedliczkami i rybą
  te domki na kurzej stopce  to nasze "apartamenty"


kto ciekaw naszej parady do czeskiego Jasenika zapraszam na fb do Mercuriusa

Niestety doszło do nieprzyjemnych incydentów. 
 Niektórym z nas "miłośnicy cudzych rzeczy" postanowili zmniejszyć ilość (co cenniejszych) bagaży.


***
Tu nastąpi zmiana klimatu!
Bo oto korzystając z pobliskości (jakieś sto parę kilometrów zaledwie) wykorzystałam jedyną  okazję spotkania się z naszą blogową koleżanką, Ewcią z bloga : ewinkawkrainiepapieru, którą napadliśmy całą familią.
 Ewciu, jeszcze raz ci dziękuję za przesympatyczne spotkanie! :-D
Już chyba zawsze Góry Sowie będą mi się kojarzyły z Tobą.
Twoje gifty uratowały nam życie po tym "wietrzeniu" 
A karteczka stojąc w odpowiednim towarzystwie  cieszy oczy
***

Pogoda nadal słaba.
A w drodze do domu złapał nas nawet deszcz. Przeziębiłam sobie nerki :-/


Kolejny tydzień mojego urlopu zaczął się deszczem...
No to w desperacji zabraliśmy się za malowanie sypialni, która już od dawna o to błagała !.
Dostała za karę zdechły morelowy kolor.
A ja przez notoryczne wietrzenie mieszkania dostałam kataru :-/


Środa przyniosła (nikłą) obietnicę  pogody więc radośnie zjechaliśmy kawał drogi na naszą mazurską dzicz.

a tam gwiżdże!
uzbrojeni w zapasy
tudzież inne "argumenty"

popijając kawę nadal wyglądaliśmy tej obiecanej pogody...
od tego "wyglądania" na pomoście do reszty załatwiłam nerki :-/

las padał.... pokotem....pogody ani widu
sobotni ranek wręcz przyniósł jakąś wichurę...
więc w rozpaczy  zapakowaliśmy manatki

i zarządziliśmy odwrót w "zorganizowanym pośpiechu"

wpadliśmy po drodze  do Naszej Babci... 
a tam ... "Suszyć zioło jest wesoło" part II  ;-D
 

a wszystko się dzieje za takimi magicznymi drzwiami



I tak jakoś... chyba na tej fali czegotonierobienia, bezsensujeżdzenia,  zniechęcenia i wyziębienia, 
lub może zbyt długiej przerwy w kartkowaniu...  przemknęło mi przez głowę... 
żeby może to wszystko na "gwoździu odwiesić"....

32 komentarze:

  1. Dorotko świetna relacja, ale współczuje tego braku idealnej pogody. Szkoda, bo było by milej. Niczego kochana na gwoździu nie wieszaj. Boże broń. Wygrzej nereczki, herbatki z prądem sie napij a zaraz dobre samopoczucie wróci. Trzymkaj się cieplutko. A i adresik mi zapodaj, co Ci te niebieskie kuleczki podeślę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać, nic ująć... Historyjka z życia wzięta niezwykle ciekawa i fantastyczna... Zdrówka życzę a pogodynek nie słuchaj- kłamią :p Serdeczności posyłam:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Według mnie, twój urlop był wspaniały. Cudne zdjęcia porobiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dorotko widze , że nie lubisz na urlopie polegiwac bezczynnie :-) Fajnie tek przejchac pól Polski i jeszcze odwiedziic sąsiadów :-)
    SPotkanie z Ewcią fajna rzecz , miło tak spktakać się w realu. Z Wrocławskich krasnali moje ulubione too te z kulą , zawsze się z nim fotografuję :-)
    Świetne jest to zdjęcie z miejsca noclegowania w CZechach , te motory przed domkami no rewelacja. Reszta fotek też urocza, .
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo, szybko i ciekawie tylko jakoś tak....pesymistycznie. Może to przez te nerki? Szkoda, że pogoda Wam nie dopisała. Kuruj się kochana bo zdrówka szkoda. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna relacja i zdjęcia:) Dużo zdrowia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja ciebie! jakas Ty pozytywnie zakręcona i szalona! fajnie , wszystko fajnie , swietna relacja , szkoda , tylko , że TA pogoda taka niedostosowana , ale wrażeń to macie , że hej! A na nerki uważaj nie ma żartów. Wiem cos o tym. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Jadę do tych krasnoludków i jadę i dojechać nie mogę. Ciekawy wpis, parada imponująca, tylko skradzionych bagaży i chorych nerek szkoda - kuruj się i na gwóźdź niczego nie odwieszaj.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie to były bardzo ciekawe wakacje - jak mieszkance Wrocławia relacja od krasnali bardzo mi się podobała 😊

    OdpowiedzUsuń
  10. no masz, a mówili że będzie pogoda:(
    chociaż jak sie ma we wrześniu urlop to trudno liczyć na upały:D
    Dorotko piękne zdjecia i czytając wcale nie ma sie odczucia, ze urlop do udanych nie należał, czasami ludzie są ważniejsi od pogody :)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam czytać takie opowieści !! Wypad jak widzę udany, super :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj tam ,oj tam , znowu mam podesłać jakąś kartkę z kotami na poprawę humoru ??? :-))) Dziękuję za napaść familijną ,może ją kiedyś uda się powtórzyć :-))) I za uhonorowanie mojej skromnej twórczości odpowiednim towarzystwem ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O giftach nic nie wiem ;-))) To był zestaw pierwszej pomocy ;-)))

      Usuń
  13. świetny foto-reportaż Ci wyszedł. I ja po mojej dłuższej przerwie zastanawiałam się, czy nie odwiesić tego kartkorobienia na kołku, ale zapomniałam o tym, jak tylko usłyszałam pytanie mamy, czy i w tym roku kartki na święta jej zrobię... Houk! Wzięłam się więc do dzieła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. A Wrocław uwielbiam, ma taki swój klimacik, który mnie wciąga...

      Usuń
  14. He he he he no ja to zawsze przeklinam tych cholernych meteorologicznych oszustów. .. i rzeczywiście konsekwencji żadnych. Szkoda, że pogoda nie dopisała :(
    Ale żeś tak blisko była mnie i nie zjechała na kielicha to Ci chyba Kochana nie daruję!

    OdpowiedzUsuń
  15. ;))))))))))))))))))))))))) Kocham wpadać tu do Ciebie na poczytanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak, na kołku, co na kołku???
    Wypad miałaś rewelacyjny, a że oszuści pogodowi nagadali głupot - to wiadomo no nie... Chociaż liczę, że teraz ja będę miała pogodę ładną, bo jadę w góry. Zastanawiam się czy sprawdzać co gadają, czy też nie ... bo z nimi nigdy nie wiadomo czy prowde gadajo czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Twoja relacja jest jak Twoje kartki- interesująca i z głębią :)
    Szkoda, że pogoda nie dopisała - mam nadzieję, że na kolejnym wyjeździe lepiej się spisze.
    I zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka, zwłaszcza dla nerek.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Widzę, że wakacje i wyjazd pełen przygód, dobrze że Ty jesteś cała co do neeczek życzę zdrówka, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale fajna fotorelacja, krasnoludki są świetne! Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała i ucierpiały na tym nerki. Zdrowiej szybko! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Halo! Zdetronizowałaś polityków!
    U Ciebie jak zwykle super relacja mimo nie super pogody. Szkoda nerek... ale podobno piwo pomaga :-)
    We Wrocławiu ostatni raz byłam... chyba kiedy kieckę ślubną kupowałam, wtedy jeszcze nie było krasnali.
    Ale przejechałaś kawał Polski, a mnie się rodzice zawieruszyli na Mazurach, mogłaś coś powiedzieć podrzuciłabym Ci adres - mama się chwaliła, że u nich ciągle pogoda.

    OdpowiedzUsuń
  21. :))) No taki urlopik, to ja rozumiem. A że pogoda niefajna... przynajmniej Was pogoniła po świecie. Prognoza pogody to czysta statystyka, a jak mówią matematycy są kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyka;) Zdrówka życzę, wygrzej się, piwa napij i kota przyłóż:))

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj Dorota u Ciebie jak zwykle z przytupem :))) Fantastyczna wyprawa i super reportaż :)))) A na nerki to łap tego kota co to się obija, niech zarobi na michę i pogrzeje Pańcię :DDD

    OdpowiedzUsuń
  23. Może pogoda i nie dopisała, ale widzę, że wiele się podziało, więc chyba jednak warto było. A nereczki wygrzej i szybciutko do zdrowia wracaj :)

    OdpowiedzUsuń
  24. To widzę,że miałaś intensywny i uroczy urlop :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetna fotorelacja, chociaz od tego Twojego pędu dostałam zawrotu głowy hihi. Ja juz stateczna kobitka jestem, mne atrakcje trzeba dozować;)
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Dorotko, ruda to ja jestem z wyboru, wcześniej soczystomalinowa, a bez malowania srebrnosiwa hihi. Żeby było śmieszniej to od urodzenia ciemna szatynka;) Kto wie ile jeszcze kolorów przede mna;0
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Mimo niepogody przeżyliście trochę przygód ;D fajnie jest się spotkać z kimś ze świata blogowego!

    OdpowiedzUsuń
  28. haha trochę się pośmiałam z samego poranka :)
    Extra relacja :)

    OdpowiedzUsuń
  29. To musiała byc niesamowita wyprawa!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za wizytę i komentarz.