No więc tchnięta dwukrotnie:
raz przez Agę, specjalistkę od krepinowych różyczek
drugi raz przez Diabelski Młyn liftem karteczki Klaudi
dopadłszy uprzednio 2 rolki (ostatnie)odpowiedniej krepiny made in Italy, a jakże ( bo przecież w Polsce już nawet głupiej krepiny nie można wyprodukować!) zasiadłam radośnie i zazdrośnie do stołu i....
tak się rozpędziłam, że 3 karteczki popełniłam,
a że nawet nie czuje, że mi się rymuje to je tu niniejszym prezentuje:
Klaudię podglądam od zawsze, więc koło takiego wyzwania nie mogłam przejść obojętnie.
Jej kartki są nie do podrobienia ale ich liftowanie to sama przyjemność.
Trzecia karteczka jeszcze w trakcie klejenia, ale żeby nie było że tylko te maleństwa miniaturowe
(BTW. diabelnie pracochłonne!) to najpierw zrobiłam pudełko większych różyczek.
Później przeszłam na miniaturyzację!
Moje róże nie wychodzą takie jak u Agi, są bardziej rozłożyste, ale widać każdy ma swój styl i metodę.
Adze za naukę bardzo dziękuję i już nie zazdraszczam [ a przynajmniej nie tak bardzo;-)]
BTW, kursik Agi polecam. I pamiętajcie, krepina niemiecka albo włoska, nie kupujcie tego marketowego szajsu, bo do niczego nie przydatny.
Pozdrawiam serdecznie w tę leniwą niedzielę!
edit:
Dziewczyny, wiecie może gdzie w Wawie można dostać taką krepinę?
Bo na tym moim Zielonym Zadupiu to towar mało spotykany jest.
Bardzo ładnie Ci to wyszło:) niesamowicie uroku dodają te różyczki:) Krepinę dostaniesz też w Makro:)
OdpowiedzUsuńwow ale cięwzięło na różyczki, wyszły ci slicznie :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są Twoje róże :) I kartki śliczne, najbardziej podoba mi się ta ostatnia, choć wszystkie są ładne :))
OdpowiedzUsuńróże urocze :) a całość prześliczna
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczynki za miłe komentarze,
OdpowiedzUsuńznaczy się pierwsze koty nie "za" a "na płoty"!
Czyli mogę kleić dalej. :-)
A Klaudi dziękuję za odwiedziny,
tak coś czułam, że ta szara bardziej by się jej spodobała...
Choć wydawała mi się taka skromna to i moja faworytka jest.
Rymuje, rymuje i jak ładnie się zgrało wszystko ze sobą!!! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tyle miłych słów :*
Z ogromną przyjemnością dopisuję się do obserwatorów :)
A niech mnie, jak u Ciebie kwieciście:) gratuluje wytrwałości - różyczki piękne!
OdpowiedzUsuńJa na razie do tych wszystkich kwiatów "samorobionych" trochę jak do jeża..
pozdrawiam
A dziękuję Anetko, ale to bardziej chyba kwestia upartości niż wytrwałości,
Usuńtaka skaza genetyczna... ;-)
Na pewno jest to pracochłonne ale satysfakcja - bezcenna!
A ja w tej upartości swojej, wczoraj późnym wieczorem, w końcu te metodę "cukierkową" na różyczki ogarnęłam!
To rzeczywiści bardzo proste jest.
Wielkanocna wymiana kartkowa- zapraszam: http://nakredensie.blogspot.com/2014/04/wielkanocna-wymiana-kartkowa.html?showComment=1396456294235#c6621494819135891914
OdpowiedzUsuńsię zapisałam! :-)
Usuńdziewczynki zapraszam bo to fajna zabawa jest
Biała wyszła bardzo ładna :-)
OdpowiedzUsuńdziekuje za komentarz i pytanie więc szkatułkę robiłam z małymi przerwami z trzy dni jak się uwziełam musiałam ją skończyć
OdpowiedzUsuńPrześliczne różyczki!!!
OdpowiedzUsuńAle cudne róże! Piękne lifty, oba.
OdpowiedzUsuńKarteczki są przecudowne! A różyczki genialne :)
OdpowiedzUsuń