czyli o tym jak w pewną sobotę zostałam deweloperem i właścicielem mini zoo....
moje osiedle wygląda tak:
chociaż mój mąż skomentował, że jemu to raczej wgląda na domki dla singli.
Więc wyjaśniam: ona pilnuje domku a on w pracy. Znaczy: na łowach ;-).
Albo na odwrót, żeby być poprawnym politycznie i na fali gender czy innego równouprawnienia.
Osiedle miało być większe ale mała katastrofa budowlana opóźniła termin oddania.
(za gorące to żelazko...było!!!)
I reszta pozostała na etapie: stan surowy zamknięty
Może zdążę dokończyć w terminie. A nawet gdyby nie to i tak nic nadzwyczajnego, taka tradycja branżowa, nie!
Bliższa prezentacja:
Zoo niestety otwarcie ma przewidziane ma maj.
Dopiero wtedy się pochwalę.
Za to mam jeszcze karteczki. Serwetkowe.
pozdrawiam wiosennie.
Fajne osiedle, czy załapie sie na program "singiel na swoim" ?:))
OdpowiedzUsuńNaprawde śliczne i chyba pracochłonne..?:)
oj pracochłonne....
OdpowiedzUsuńSamo klejenie to pestka, ale przygotowanie wszystkich elementów... oj to już gorzej.
1 sobota na przygotowanie kwiatków i elementów
2ga na klejenie.
3cia na odpoczywanie :-)
Prześliczne te domeczki, strasznie sięmusiałaś napracować, tyle tam elementów. Ale jest co podziwiać. Buziaki
OdpowiedzUsuńświetne te domki:) te z kurczakami:):):)
OdpowiedzUsuń