29 kwietnia 2018

Kurczaki pieczone!

czyli taki eufemizm zamiast soczystego przekleństwa ;)

Na dodatek kurczaki, wbrew obiegowym opiniom, w tym "jedynie słusznej" linii dietetycznej, wcale nie są takie zdrowe jakby to wynikało z mainstreamów. Polecam zgłębienie tematu, szczególnie przez mamy mające małe dzieci.

Ale do rzeczy, bo ja nie o tym!

Moja rekonwalescencja po (nie)udanej randce z chirurgiem przebiega w miarę dobrze, więc umówiłyśmy się z sąsiadką     Klim Juu na kolejne Domowe Warsztaty Kartkowe, a ich efektem jest.... jest drób.
Specjalnie na Anulkowe wyzwanie.
A ich matką chrzestną ( znaczy tego drobiu) jest ElizaArt, która zaraziła mnie i Justynkę quilingiem.
Dziękuję ci Elizo za tego wirusa, leczenie będzie długie i kosztowne... ;P

No więc, drób wygląda tak:


linia:     drób-prostokąt-biały

i nasze zdjęcie rodzinne:
Wzór drobiowy Justynka wyszukała na pintereście


A tymczasem...dalej kręcę ;)


***

No a w międzyczasie.... leczę jeszcze jednego wirusa, którego z kolei "sprzedała" mi Ania 
( jeśli pamiętacie słynne warszawskie spotkanie klubu ADHD) ;)

Dzięki Anulka! Ty nawet  nie wiesz ile mnie to kosztuje!
I nie o pieniądzach mowa, tylko moich skołatanych nerwach ;)
Syzyfowa praca! Za pokutę powinni zadawać....  ;D
Ale się "szarpnęłam" na trudny( przynajmniej dla mnie)  projekt... i póki co walczę, choć nie jest łatwo. Przy okazji się przekonałam, że jednak potrzebne mi są okulary! 



To do następnego! :)


       Ps.
       Kot.
             Kot... jest zawsze po niewłaściwej stronie drzwi!
             Zawsze!


22 komentarze:

  1. Piękny kurczaczek, a jego brat/siostra właśnie zaczyna się ukazywać społeczeństwu (znaczy się piszę posta). A ten twój kot to bardzo miłe zwierzątko jest i zawsze bardzo lubi moje siatki, więc nie zamykaj go na balkonie, bo anektuję, oczywiście kota, nie balkon :-) Pozdrawiam zza burzy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To sporo załapałaś tych wirusów ostatnio .... ale pierwszy czyli kurczakowy wirus - świetny :) Wygląda na pracowitą pracę*
    Powodzenia w hafcie , a na pokutę mogłabym dostawać tylko haft .....

    OdpowiedzUsuń
  3. Te wirusy to Ci Dorotko bardzo służą. Efekty do podziwiania:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle nawijasz Dorotko:-) Dobrze, że mam do Was daleko to mi kolejny wirus niegroźny, bo ja łapię ostatnio wszystkie wirusy, no i mam kota, na punkcie papierków.

    OdpowiedzUsuń
  5. Very sad about virus beautiful art work💛🌻💛

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczaczki są słodkie. Pozdrawiam;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie doczekałam się;) Bo zastanawiałam się, czy kiedykolwiek zmienisz technikę Dorotko? No i wszystko wyszło super! Tak... muszę przyznać, że dziewczyny potrafią ,,zarażać";););)Doznałam tego... Pozdrawiam Cię Dorotko;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny kurczaczek! Quilling wychodzi Ci świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dorotko! Takie wirusy co na dobre Ci wychodzą, Możesz co dzień łapać, kurczaczek jest przeuroczy - Pozdrawiam Cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne te "drobiowe" karteczki. Pięknie Ci wychodzi to "kręcenie" :) A że kot jest zawsze po niewłaściwej stronie drzwi znam z autopsji :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś Ty z tym chirurgiem za dużo randkujesz:(
    Dorotko kartki przeurocze, a za hafty podziwiam, ja na razie nici przygotowałam i mój zapał się skończył ( ale nie miałam styczności z Anulką to i wirus słabszy;)
    zdrowiej

    OdpowiedzUsuń
  12. Dorotko niech Ci te wirusy nie przechodzą, niech trwają jak najdłużej i rozwijają się, bo jak widać mają na Ciebie bardzo dobry wpływ. Zarówno papierkowy drób jaki i zaczątki maszyny wyglądają rewelacyjnie. Kup koniecznie te okulary a wtedy dopiero zobaczysz jaka wielka przyjemność z haftowania.
    Kot za drzwiami boski :-)
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za udział w zabawie

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniałe kartki. Kurczaki wymiatają. Pięknie kręcisz te papierowe cuda.

    OdpowiedzUsuń
  14. O kurczaczku, ale fajne kurczaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ogromnie się cieszę, że masz nową pasję tworzenia. Skręcanie świetnie ci wychodzi, kurczaczek rewelacyjny, a kwatuszek prezenruje się pieknie, teraz pozostaje umieścić go na jakiejś karteczce. Haftowanie i mnie zajmuje trochę czasu, choć tego muszę szukac nieustannie. mam w chili obecnej zawirowania w rodzinie i mało czasu na blogowanie. Ale z Ciebie i Justynki jestem dumna,że świetnie sobie radzicie z qillingiem. no i mam "konkurencje", i od was tez sie może czegoś nauczę. Pozdrawiam cieplutko i zycze udanej majówki

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak widze quillingowe kurczaki gęba mi sie uśmiecha i skojarzyłam. jeden jest cisik bardzięj pękaty, drugi jakby "biedniejszy. Który jest której? Heheheh. Chyba wszystko jasne. Wirusa Anulkowego i ja złapałam. Trzyma i puścić nie chce. Kota cudniasta jest. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. To niebezpieczne są z Tobą spotkania skoro jesteś tak zawirusowana ;-) Podziwiam za cierpliwość do kręciołków i haftu :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Fantastyczny ten drób :) A kocie koncerty pod drzwiami mam na co dzień i je uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. No to nieźle się zawirusowałaś :) Zabawne i urocze są te zakręcone kurczaczki, szacun dla Twojej cierpliwości. Próbowałam więc wiem co mówię :)
    Serdeczności Dorotko.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale sympatyczny kurczaczek, a kwiaty rewelacja, zazdroszczę, ja mam za grube palce do tego. A co będzie z krzyzyka?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za wizytę i komentarz.